czwartek, 29 października 2015

Fałszywe bajgle

Nie będę pisała o niczym konkretny. Muszę się porostu wyżalić. Pod postem jest portret cudownej kanapki, która była absolutnie smaczna. Bardzo uprzejmy młody mężczyzna przygotował ją na moich oczach. Wszystko było świeże i pachnące, nie śmiałabym narzekać, gdyby nie to że poczułam się oszukana. Zostałam zapewnią, że kupuję bajgla, a to był po prostu bułka. To że coś ma kształt i wygląd nie znacz, że jest czymś innym. Bajgle są przygotowane z ciasta, które najpierw należy obgotować. A to nie było to. Może i puściłabym to zdarzenie w nie pamięć, gdyby nie fakt, że nacięłam się znowu. Tym razem w Piotrze i Pawle. Nigdy nie skarżyłam się na ich pieczywo, ale nazywanie "pompowanych bułek" bajglami to daleka przesada. Dochodzę do wniosku, że prawdziwego bajgla ciężko uświadczyć gdziekolwiek, no chyba, że w przybytkach z bardzo drogą kawą. Żeby nie kończyć tak ponuro, w przyszłym tygodniu podam przepis na bajgle, które są bajglami, a nie tylko wyglądają jak one. Jest jeden z najsmaczniejszych rodzai pieczywa jakie jadłam i bardzo bym była szczęśliwa, gdyby można było je gdzieś we Wrocławiu dostać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz