Kanapka na miarę potrzeb i możliwości. Czasem jest tak, że najdzie mnie ochota na coś czego nie jadłam latami. Tak było właśnie z kiełbasą szynkową. Zaczęła machać do mnie z półki w sklepie. Nie mogłam się oprzeć. Po trzech kanapkach jej urok na mnie przestał działać. Co nie zmienia faktu, że te trzy kanapki bardzo mi smakowały. Oto jedna z nich. Biała pszenna bułka posmarowana odrobiną musztardy Dijon, plaster kiełbasy szynkowej, ser tylżycki, świeży ogórek, listki rukoli i dla podkręcenia smaku - marynowane jalapeno i prażona cebulka. Palce lizać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz