Z uwagi na brak słońca i pochmurne niebo postanowiłam zjeść na śniadanie coś co będzie choć trochę przypominało słoneczne południe. Pszenną bułkę skropiłam oliwą z oliwek (taką z dodatkiem bazylii) i położyłam na niej plastry fety, nie takiej ciapowatej tylko takiej twardej moczonej w solance dodatkiem do kanapki było kilka plasterków ogórka i pomidora. No i oczywiście oliwki, takie faszerowane anchovies. Mrrrr! Szkoda tylko, że ta Grecja tylko na talerzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz