Znalazłam w zamrażalniku kawałek indyka pieczonego w boczku ze świąt i uznałam, że najwyższa pora go zjeść. Kilka cienkich plasterków wylądowało na kanapce. Ciemny, pełnoziarnisty chleb posmarowałam twarożkiem naturalnym i posypałam prażonymi ziarnami gorczycy. Potem był indyk, pomidor rzymski, siekana natka pietruszki, pieprz i sól.
Przepadłam! Takie śniadanie to mogła bym codziennie jeść :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że ktoś ma podobny gust jak ja :D
OdpowiedzUsuń